Forum Silesia By Night Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie

Rozdział II
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Silesia By Night > Requiem Dla Dusz

Autor Wiadomość
Narrator
Administrator



Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Rozdział II    

<Narrator> Rozdzial II : Święty Akt Miłosierdzia
<Narrator> Gdzieś pomiędzy Włościami Romanii a Najjaśniejszym Księstwem Bulgaryi i Bałkanów
<Narrator> Wędrówka, monotonna, żmudna i męcząca, trwała. Z osady do osady, z wsi do wsi, poprzez zachmurzone, pełne nienawiści szczyty Karpat, ąż po przeklętą dolinę Bałkańską, zmierzaliście wprost w Święte Królestwo Tureckie
<Narrator> Miesiąc wędrówki, przerywanej tylko posilaniem się przydrożnymi zwierzętami i wędrującymi pustelnikami, wydawał się być okresem dłuższym niż całe dwanascie zim, któe przetrwaliście w zamknięciu.
<Narrator> Mało rozmawialiście, czasami mijały całe noce bez wyrażenia żadnego słowa, po prostu posilaliście się i w bezbronnej ciszy wpatrywaliście się w noc, a Turcja cały czas zdwałaby się odległa.
<Narrator> Dopiero 32 nocy od wyruszenia, tuż po zachodzie słońca, ghoul Wladymira, Igor, otworzył Wasze trumny i powiedział cicho :
<Narrator> - Mistrzu, widać już Stare Plenny, góry bułgarskie.
<Narrator> Jesteście w środku gęstego, przykrytego śniegiem lasu, na trakcie, którym od dawna nikt nie stąpał....
<Wladymir> wstaje z trumni i rozciagam sie....
<Ivan> zrywam sie z trumny i rozgladam sie..
<Narrator> Wladymir:Powietrze uderzyło w Twą suchą, gładką skórę okropnym ziąbem
<Narrator> Ivan : Wookół ciebie gęsty bór, czasami doglądasz czerwonych ślepiów, które cały czas Was obserwują.
<Ivan> -hmm niemiła okolica niema co.
<Narrator> Po chwili Amelia również się podnosi, rozglądając. Mlasknęła, otarła oczy i powiedziała z ziewnięciem.
<Narrator> - Jesteśmy już w Lasach Strygoi
<Narrator> Igor beznamiętnie wpatruje się w pusty trakt przed Wami.
<Wladymir> Pytam ameli- ja daleko jeczsze do turcji ??
<Narrator> Amelia poprawiła swoją już całkiem wymiętą suknię, spojrzała na Ciebie, poprawiając falujące, czerwone loki, mrugnęła błękitnymi oczyma i powiedziała z przekąsem
<Narrator> - Jeszcze tylko przejdziemy przez te góry i powinniśmy szybicej poradzić sobie z samą Bułgarią..a potem juz będziemy czuć zapachy pieczeni Istambułu, przeklętego miasta muzłumanów
<Ivan> -no cuż chyba lepiej będzie jak ruszymy odrazu.
<Ivan> -wkońcu Igor szybki jest...
<Narrator> Amielia odwróciła wzrok na Ivana, prawą dłonią chwyciła go za policzek.
<Ivan> -oczywiscie mówie o słudze Maximusa
<Narrator> - Cały czas tak wędrujemy. - powiedziała, puszcząjąc buziaka w powietrze.
<Ivan> spogladam w jej błekitne oczy
<Ivan> -no chyba ze macie jakies inne propozycjie?
<Narrator> - Ja mam - powiedział Diego Sanchez De La Cruza, wstajac spod kupy ubrań.
<Wladymir> Tak sie składa że mam ....
<Narrator> Amelia spojrzała na hiszpana i uniosła brew.
<Ivan> -słucham panów.
<Wladymir> Znajdzmy jajas wioske i posilmy sie lecz tym razem do syta !!!
<Narrator> Diego spojrzał na Władymira, prychnął.
<Narrator> [Wladimir : Straciłeś Punkt Drogi]
<Ivan> uniosłem oczy do góry w błagalnym geście
<Wladymir> Cosw nie tak ??
<Narrator> - Ja bym proponowal - powiedzial Diego - Nie spieszyc sie tak na zaboj, bo ten parszywy Bór sam nas zje. Lepiej przez jedna noc odpoczac i znaleźć jakieśmiejsce na uboczu, gdzie przemyślimy dokładnie wszystkie ruchy.
<Ivan> -świetny pomysł może wybijemy dwie wioski albo trzy...
<Narrator> Amelia spojrzała na Diega, przytaknęła mu.
<Ivan> spoglądam na Diega
<Narrator> - Dobrze mówi, ruszamy w tereny, które są czystą śmiercią, ruszamy w nie jak kawaleria.
<Ivan> -niechaj tak będzię ryceżu
<Narrator> Diego skłonił się, poprawiając zakrzywiony wąsik.
<Narrator> - Oh, si, si, dziękuję za wsparcie.
<Narrator> Igor Władimira cały czas wpatruje się w drogę.
<Narrator> - Zatem, koterio, gdzie z naszym wozem ?
<Ivan> -hmmm gdzieś ... na ubocze?
<Narrator> Diego przytaknął, Amelia również.
<Wladymir> Mi twszystko jedno
<Narrator> - Dobry pomysł, Ivanie - powiedziała, uśmiechajac się - w trzech na pewno przesuniemy ten wóź, a i w głębi lasu nikt nas nie dojrzy.
<Narrator> Diego zeskakuje z wozu, para leci z jego ust potężnymi chmurami, przyciska się do wozu i zaczyna pchać.
<Narrator> - Dawać, drużyno - wystękał
<Ivan> -myślałem o wjechaniu porostu w las gdy sie lekko przeżedzi.
<Ivan> znacząco kopie kamień czekając na reakcjie innych
<Wladymir> Właśnie poco sie przemeczac ....
<Ivan> -no w tym rzecz Władku
<Narrator> Diego odsunał się od wozu, spojrzął na trakt
<Narrator> - A jak wy z tego rowu wyjedziecie w las, jak nie pchając wozu ?
<Ivan> -konie silne są.
<Narrator> - zapytał, przecierając czoło, a Amelia się zaśmiała
<Wladymir> Może dalej bedzie jakas sposobnosc ...
<Narrator> - Ten rycerz zaiste ma siłę nie tylok w mięsniach, ale i w rozumie.
<Narrator> - powiedziała, lekko odsuwając się od Ivana
* Possessed has joined #requiem
<Wladymir> Usmiecha sie
<Wladymir> Dość tego ... stracilismy dość czasu
<Narrator> Diego oblizał koniuszek wargi, po czym ponownie wziął się za pchanie wozu.
<Narrator> - Pomóżcie...mi...
<Narrator> Amielia równiez poczęła pchać wóz w bok
<Wladymir> pcha woz z calych sił
<Ivan> widzac reakcjie Ameli zaczynam mierzyć Diega wzrokiem
<Narrator> - Ma wyglądać na rozbity w razie czego...-wystękała
<Narrator> Ivan :Diego nie zwraca na Ciebie uwagi, nadal pchając wóz
<Wladymir> Pchaj a nie bocz sie !!!!!
<Ivan> zabieram sie za pchanie wozu lecz lekko sie ociagam i niezbyt do tego przykładam
<Narrator> Wladymir : Siła 4 + Wiejska Mądrość 2 [Wiesz, jak się obchodzić z wozami] - 6 Kostek, Wyniki : 6,7,7,8,3,6,9
<Narrator> Wypchaliście wóz do rowu, uderzył bokiem o śnieg, tworząc prowizoryczną ścianę, Igor zaś zesłał na dół czarne rumaki z Babilonu.
<Narrator> Diego skacze do rowu, za rękę trzymając Amelię.
<Narrator> - Wchodzcie! - krzyknał z dołu - Zaraz rozpalim ognisko, by tutaj nie zamarznąć.
<Ivan> błyskawiczne zaciska i rozlużniam pieści
<Narrator> Diego wpatruje się w Ivana.
<Ivan> -bys ty tutaj niezamarzną.
<Wladymir> wskakuje do rowu
<Narrator> Diego mrugnął okeim.
<Narrator> - bywałem w zimniejszych miejscach, gringo.
<Wladymir> - no co z tym ogniem
<Narrator> Amelia spojrząła na Wladymira
<Wladymir> - sam sie przeca nie rozpali
<Ivan> mijam grupe i odchodze w las lecz niezbyt daleko
<Narrator> - Właśnie, oni gapią się na siebie, jaklby mieli sobie do gardeł skoczyć, zamiast wziąść się do roboty.
<Narrator> Amelia spojrząła na Ivana
<Narrator> - Ivan! A ty gdzie ? Pomóż nam rozpalić ogień!
<Narrator> Diego w milczeniu kładzie suche drewno na kupę.
<Narrator> Igor wpatruje się w niebo.
<Wladymir> - Igror !!! - wrzasną - Nazbieraj drewna na opal !!
<Ivan> odwracam sie na piecie
<Narrator> - Tak, Mistrzu - powiedział ghoul, po czym szybko począł zbierać leżace drewno.
<Ivan> -ide poszukać drzewa.
<Narrator> Amelia wpatruje się w Ciebie niebieskimi oczyma
<Narrator> - idziesz czy nie ?
<Narrator> Kobieta westchnęła pełną piersią.
<Wladymir> - Ja ??
<Narrator> - Nie ty, Ivan - odpowiedziała.
<Narrator> - Idę po niego - owiedziała, po czym zniknęła w lesie za Ivanem.
<Ivan> odwracam sie w strone lasu i wchodze w głąb - zaraz wruce
<Wladymir> - Igor co z tym drewnem ??
<Narrator> Igor cały czas zbiera drewno, już prawie go przykryło.
<Narrator> - Idę, Mistrzu
<Narrator> Przychodzi z drewnem i kładzie je na palenisku
<Wladymir> - co ty robisz oszalales wystarczy tego drewna !!
<Narrator> Diego patrzy na Wladimira, uśmiecha się i mówi, pocierając ręce
<Narrator> - Niezły ten Twój ghoul, bracie. Podoba mi się sposób, w jaki się z nim obnosisz.
<Wladymir> - no świetnie sie spisales ...
<Wladymir> - to cieszy
<Narrator> Diego jeszce chwilę pociera ręce, po czym dotknięciem dłoni rozpala ogień.
<Narrator> - Jest dla ciebie niczym nic nie warte ścierwo. Obchodzisz się z nim jak z towarem - to wspaniałe - uśmiecha się.
<Wladymir> - hhhhmmmm.. ładna cztuczka
<Wladymir> -przeca on nie jest czlowiekiem poco mam sobie zawracac glowe
<Narrator> Diego spojrzał, unosząc brew.
<Wladymir> - ba nawet gdyby byl to by nic nie zmienilo
<Narrator> - Ah, tak, to tylko takie tam, z cyrku...
<Wladymir> - ale dosc gadki o ghulu
<Wladymir> - co to za temat - parskna
<Narrator> Amelia wraca, siada obok Was.
<Narrator> - Widzę, chłopaki, że sobie poradziliście.
<Wladymir> - no Baaaaa
<Wladymir> - Igor zajmij sie koniami...
<Narrator> - A co będziemy jeśc przy tym ognisku ? - zapytała, pocierając ręce i chuchając na nie.
<Narrator> - Tak, Mistrzu - odpowiedział Igor, po czym ruszył
<Wladymir> A igdzie sii Iwan podzial ???
<Narrator> Diego wyjął suszoną kiełbasę i ją ugryzł - Nie wiem jak wy - odpowiedziął z pełnymi ustami - ale ja mam co jeści.
<Wladymir> sie*
<Narrator> Amelia spojrzała na Wladymira
<Narrator> - Nie wiem, poszedł gdiześ w las, był jakiś dziwny i oschły.
<Narrator> Diego spojrzął na Amelię.
<Wladymir> kreci głowa
<Narrator> - I zostawił Cię tutaj taką zmarzniętą ?
<Narrator> Amelia spojrząła na Diega
<Wladymir> - jeszcze tego brakowalo
<Narrator> - co zrobić, taki już jest...troszczy się tylko o siebie...
<Wladymir> - Iwan !!!- wrzasna
<Wladymir> - Cholera jasan ...
<Wladymir> zmarszczyl czolo
<Narrator> Amelia objeła się ramionami, po czym spojrzała na Was.
<Wladymir> - Tylko tego brakowalo
<Narrator> - Chodzcie tutaj, w trójkę będzie nam cieplej.
<Wladymir> przysowa sie zgodnie Z rada ameli
<Narrator> Wladimir : Odpowiedziała Tobie cisza.
<Wladymir> -.... a szlag byto...
<Narrator> Diego również się przesuwa, w istocie, jest Wam teraz cieplej.
Diego patrzy na Wladymira.
<Narrator> - Trapi Cię coś przyjacielu. - powiedział spokojnie.
<Wladymir> - Igor idz w las i znajdz Iwana ... tylko uwarzaj ... bedziesz mi jeszcze potrzebny
<Wladymir> - Kogo mnie ... noe wiesz nie raczej nie
<Narrator> - Tak, mistrzu. - powiedziął, po czym ruszył w Las.
<Narrator> Diego przygląda się Ivanowi.
<Narrator> *Wladymirowi
<Narrator> - Tak, cierpisz. Cały czas cierpisz.
<Wladymir> Spoglada na Diega
<Wladymir> - Daj ze spokuj
<Narrator> Diego patrzy na Ciebie z smutkiem w oczach.
<Narrator> - Nie martw się, przyjacielu, los można odmienić. Wszystko można za odpowiednią cenę.
<Narrator> Amelia spojrzała na Wladymira
<Wladymir> -Co masz na mysli ??
<Narrator> - A ja myslałam, przyjacielu, że ty po prostu nas nie cierpiesz. Wszystkich.
<Narrator> Diego spojrzał okradkiem na Amelię, potem na Wladymira i mrugnał do Wladymira okiem.
<Wladymir> - to swoja drogą ....
<Wladymir> patrzy na diega bardzo zaciekawiony
<Narrator> Amelia spojrzała na Wladymira, prychła.
<Narrator> - Nie jesteś zbyt miły.
<Narrator> Diego przytaknał.
<Narrator> - I nie będize, dopóki los go nie odmieni.
<Wladymir> - Chamstwo wyssalem z mlekiem matki ..
<Narrator> Igor wraca z buszu.
<Wladymir> - Co miales na mysli mowiac o cenie odmiany losu ??
<Narrator> - Mistrzu, paniscz Ivan nie chce wracac.
<Wladymir> sopdlada nie niego wymownie
<Narrator> Diego przyglada sie Wladymirowi, Amelia sie wsluchuje.
<Narrator> - Widzisz, czasami, mozemy sami chwycic los w swoje rece.
<Narrator> - Czasami, ktos inny, moze spowodowac, ze spotyka nas nieszczescie.
<Narrator> Diego chwyta gałazke i ja łamie, po czym wrzuca do ognia.
<Wladymir> - hmmm... to sie akurat zgadza
<Wladymir> - Ale itak nie mozna nic zaradzic
<Narrator> Slyszycie wycie wilka.
<Narrator> Amelia spojrzała w las.
<Narrator> - Co to ?
<Wladymir> - Wilk
<Narrator> Diego spojrzał w las.
<Narrator> - Tak i do tego wściekłe pewnie.
<Wladymir> -wsciekle czy nie mam to gdzies ...
<Narrator> - Nie idzmy tam, moze się coś stać. Ivan sobie poradzi - powiedział, chwytając kolejną gałązkę i wrzucając do ognia.
<Wladymir> - jak podejda zaczne sie martwic
<Wladymir> - dokladnie
<Wladymir> spodlada na Amelie czekajac na jej reakcje
<Narrator> Diego uśmiechnał się i przytaknął.
<Narrator> Amelia spogląa na Diega.
<Narrator> - Tak, macie racje.
<Wladymir> - I slusznie
<Narrator> Amerlia wtua się w Was bardziej.
<Wladymir> - Tak ci zimno ??
<Wladymir> spoglada na Amelie
* Ivan was kicked by Narrator (Ivan)
<Narrator> Przytaknęła, przytulając się do Ciebe.
<Narrator> Diego wpatruje się w Wladimira.
<Wladymir> spoglada na nia ... - Igor przynies plaszcze z meg kufra!
<Narrator> Igor ruszył.
<Wladymir> Ukradkiem spoglada na diega
<Narrator> Diego wpatruje się w Wlladimira, gryząc kiełbasę.
<Wladymir> Rozglada sie poddenerwowany
<Wladymir> az jego wzrok trafia na diega
<Narrator> Igor wraca z płaszczem.
<Narrator> - Prosę, Mistrzu,.
<Wladymir> Zaklada na siebie dodatkowy plaszcz jeden podaje amelii
<Wladymir> Spodlada na diega i przytakuje
<Narrator> Amelia ubiera plaszcz, po czym usmiecha sie do Wladymira
<Narrator> - Dzięki.
* ivan2 has joined #requiem
<Wladymir> - Tak tak nie ma z co
<Narrator> Diego wpatruje sie w Wladimira
<Wladymir> Wpatruje sie wymownie w Diega
Przytakuje
<Wladymir> Spoglada z zaciekawieniem na diega ...
<Narrator> Wilki wyja jak oszalałe.
<Wladymir> mie zwraca najmniejczej uwagi na halas
<Narrator> Amelia wierci się
<Narrator> - Na pewno ?
<Wladymir> Otrzasna sie - ... co ktos cos mowil ...
<Narrator> Diego przerwał z Tobą kontakt mentalny.
<Narrator> Amelia patrzyna Wladymira
<Narrator> - Ja.
<Wladymir> - A tak czego chcialas ??
<Narrator> - powiedziała
<Narrator> - Ivan nie wraca juz zbyt dlugo, boję się o niego...
<Narrator> - powiedziała, a Diego juz zaczął ja uspokajać.
<Narrator> - Obraził się, przejdzie mu.
<Narrator> - powiedział.
<Wladymir> - Tak to nic
<Wladymir> przytakna slowom Diega
<Wladymir> - wkoncu wruci ... tak sadze
<Narrator> Diego wstał, zawył głośno jak wilk.
<Narrator> Aż Wam w bębęnkach strzeliło.
<Wladymir> Patrzy na niego zdziwionym wzrokiem ...
<Wladymir> -cos sie stalo diego ??
<Narrator> Diego spojrzał na Wladymira - Nie, po prostu odganiam wilki - odpowiedział.
<Narrator> Amelia wpatruje się w Diega.
<Narrator> - Dzieki, przyjacielu.
<Narrator> Hiszpan skłonił się
<Narrator> - Nei ma za co - odpowiedział.
<Narrator> Diego wpatruje się w dzicz.
<Narrator> - Szykujcie się, coś tutaj idzie - powiedział.
<Narrator> Diego wyjmuje miecz, wy nic nie słyszycie.
<Wladymir> Lapie za miecz
<Narrator> Amelia patrzy na Diega
<Narrator> - Ale tutaj jest cicho jak u Boga za pieciem.
<Wladymir> Wstaje i wyciaga orez
<Wladymir> - Chyba cos ci sie uwidzialo - spoglada na Diega
<Narrator> Diego po chwili odkłąda ostrze.
<Narrator> - Tak, to tylko zwidy.
<Narrator> Diego siada spowrotem przy ogniu, za nim idzie Amelia.
<Wladymir> - dobra o ile sie nie myle mielismy zaplanoawc ciag dalszy naszej podrurzy...- spodlada na Diega i Amelie
<Narrator> Diego przytaknal.
<Narrator> Amelia wyjęła stare mapy z kufra, po czym zaczęła je przeglądać.
<Wladymir> - Igor nazbieraj jeszcze drewna !
<Narrator> - Hm..-mruczy- ten trakt prowadzi aż do Starej Zagóry, średniej wielkości miasta...potem pędzi przez Dmitrovgrad, a kończy się na brodzie Bulharskim.
<Narrator> Igor przytaknał, po czym ruszył w las.
<Wladymir> - wiec ja najpier zawitamy do miasta ...
<Wladymir> jak*
<Narrator> Amelia przytaknęła.
<Narrator> - O ole wszystkich nie wybijesz..
<Wladymir> usmiecha sie - to sie okarze namiejscu...
<Narrator> Diego spojrzał na Wladimira.
<Narrator> - Nie mozesz tak po prostu wszystkich zabijać.
<Narrator> Amelia przytaknęła
<Narrator> - Zgadza się, zostawiasz po sobie krwawe ślady,a to niedobrze.
<Wladymir> - wiem ... nie martwcie sie to ze jestem okrutny jie znaczy ze jestem terz glupi...
<Wladymir> *nie
<Narrator> Diego westchnął.
<Narrator> - A co mądrego jest w wybijaniu całych wiosek ?
<Narrator> - zapytała Amelia.
<Wladymir> _ nic ...
<Narrator> - Otóż to - odpowiedziała, spoglądając na Diega.
<Narrator> - A ty, kiedy znajdziesz swoją kompanię ?
<Wladymir> - ale ja poprostu lubie widzic przerarzenie na ludzkiej twarzy
<Narrator> - Nie wiem, powiedział, chwytając ją za rękę - czy już nie znalazłem.
<Wladymir> - mysle ze najwyrzsza pora znalezc Iwana
* Ivan2 is now known as Ivan
<Wladymir> - jeszcze go co zerzre w tym loesie
<Wladymir> *lesie
<Narrator> Amelia odsunęła się od Diega, spojrząła na Wladimira.
<Narrator> - Tak, to dobry pomysł.
<Narrator> Diego westchnął.
<Wladymir> Własnie
<Narrator> - Nie możemy ryzykować.
<Narrator> - powiedział.
<Wladymir> - ryzykowac
<Wladymir> - cala ta podrurz to jedno wielkie ryzyko
<Wladymir> parskna
<Narrator> - On ma racje, Diego - powiedziała Amelia - powinniśmy go szukać!
<Wladymir> - Kto powidzial ze my
<Wladymir> - ja powiedzialem ze trzeba go znalezc
<Wladymir> - ale nie ze my bedzimy czukac
<Narrator> Amelia spojrzała na Ciebie pytająco.
<Narrator> - A kto ?
<Wladymir> - Igor!!! wrzasna
<Narrator> Igor wyłania się z kępą drewna w rękach
<Narrator> - Tak, Mistrzu ?
<Wladymir> - a jak myslisz poco ja go tu trzymam
<Wladymir> - Idz w las i odszukaj Iwana
<Wladymir> _ masz go tu koniecznie sprowadzic
<Narrator> Igor przytaknał, po czym pobiegł w las.
<Narrator> - jak mozesz tak go męczyć ? - zapytała Amelia.
<Wladymir> - No zalatwione
<Wladymir> - meczyc stworzylem go by mi slurzyl
<Wladymir> - I to terz robi
<Narrator> Amelia wpatruje się w Wladymira.
<Narrator> - Jesteś bez jakichkolwiek uczuć ?
<Wladymir> - nie....
<Wladymir> - ja mam uczucia i to nawet wiele
<Wladymir> - ale to przecierz tylko ghul
<Wladymir> - jestem sklonny sadzic ze to on niem uczuc ...- machna reka
<Narrator> Diego spojrzał na Wladymira.
<Narrator> - Obyś miał rację..
<Wladymir> - Oj zabardzo sie przejmujecie
<Wladymir> - Ja bym sie raczej martwil tym czy uda mu sie tu sprowadzic Iwana ...
<Narrator> Diego spojrzał w niebo.
<Narrator> - Ivan...Ivan wróci...
<Narrator> - Czuję to..
<Narrator> Amelia spojrzała w las.
<Narrator> - Oby..
<Wladymir> - Mam nadzieje ...
<Wladymir> - Dosc mam jego humorów
<Wladymir> Wpatruje sie uwarznie w las
<Narrator> Las milczy...nawet wilki ucichły.
<Wladymir> - Jestes pewna ze on wruci ?? - spojrzal pytajac na Amelie
<Narrator> Amelia zaczyna płakać.
<Narrator> - Nie wiem, zaraz będzie świtać, a go nie ma...
<Wladymir> - Aaaaa wiedziałem ze tak bedzie
<Narrator> Amelia płacze, Diego ją obejrjmuje.
<Wladymir> - Dobra ... jestem moze bezdusznym potworem ale nie podoba mi sie to co sie tutaj dziej
<Wladymir> - Diego pora rzebysmy go tu sprowadzili
<Wladymir> powiedzial stanowczo
<Narrator> Diego spogląda na Ciebie
<Narrator> - Niby jak ?
<Wladymir> - Normalnie wstaniemy i pujdziemy w ten cholerny las
<Narrator> diego pokręcił głową.
<Narrator> - Ja nie idę.
<Wladymir> - Dobra siedzcie tytaj ja po niegi pujde !
<Narrator> Diego usiadł, obejmując Amelię i ją uspokajając.
<Wladymir> - Zajmij sie nia przyjacielu ... ja zaraz wruce ...
<Wladymir> wstaje , pewnym i szybkim ruchem wyciaga miesz i idzie w strone zalu
<Wladymir> *lasu
<Wladymir> woła - Igor gdzie do cholery jestes ???11111
<Narrator> Ruszyłeś w las, po chwili widzisz plamę krwi i dwie gałęzie, któe spadły.
<Wladymir> Przygladam sie uwarznie w poszukiwaniu śladów
<Narrator> ślady krwi prowadzą w głąb lasu.
<Wladymir> ide po sladach bacznie rozgladajac sie na boki
<Narrator> Dochodzisz po śladach i spoglądasz na siedzącego pod drzewem Ivana.
<Ivan> spoglada ma niego
<Wladymir> - Iwan co ty tu robisz???
<Ivan> -siedze nie widać.
<Wladymir> - krutce bedzie switac ....
<Ivan> -możliwe.
<Wladymir> - Rusz sie wracamy do wozu
<Ivan> -tak najwyższa pora.
<Narrator> Słońce powoli zmienia kolor nieba z czarnego w bladoniebieski.
<Wladymir> - Nie widziales moze Igora ??
<Ivan> -raz jak go pomnie posłałeś
<Ivan> ruszm pewnym szybkim krokiem w strone wozu
<Wladymir> - cholare no to stracilem sluge !!!!!
<Narrator> Dochodzicie do wozu, tam, stawiając go na drodze, stoją Diego i Amelia.
<Ivan> -znajdziesz kolejnego...
<Narrator> Amelia patrzy na Ivana, w jej oczach pojawiaja się krwawe łzy.
<Narrator> - IVAN!!!!
<Narrator> - krzykneła po czym zaczęła biec w stronę Ivana
<Ivan> stoje dalej
<Narrator> Diego skrzywił się.
<Narrator> Amelia dobiegła do Ciebie pocz czym przytuliła Cię mocno
<Wladymir> - Iwan do trumy zaraz bedzie switac
<Narrator> - Gdzie Ty byłeś, Ivan ? Gdzie byleś przez całą noc ?
<Wladymir> -Amelie nie czas na czulosci
<Wladymir> wrzasna
<Ivan> szczepcze do niej -wybacz ale musiłm pare rzeczy poukładać sobie w głowie
<Narrator> Amelia ignoruje Wladymira, cały czas przytulając się do Ivana, słychać, jak Diego kopnał w wóz.
<Ivan> -obiecuje ze sie to niepowturzy
<Wladymir> - do cholery do trumien powiedzilem !!!!
<Narrator> Spojrzała na Ivana, pokryta łzami.
<Ivan> -nic do roboty bo sie jeszcze sobą nienacieszymy.
<Narrator> - Nigdy, nigdy więcej tego nie rób, głuptasie - pocałowała Cię mocno w usta
<Ivan> odwzajemniam pocałunek
<Narrator> Amelia puściłą pocałunek, po czym trzymajac Cie za rękę ruszyłą w stonę trumny
<Wladymir> zmarszczyl czolo i pokazal kly
<Narrator> Niebo jest bladoniebieskie, robi wam się ciepło.
<Wladymir> wchodze do trumny Maximusa
<Ivan> -szybciej
<Narrator> Amelia wchodzi do trumny, ciągnałc Ivana za sobą.
<Narrator> Diego spogląda na Ivana
<Narrator> - Wbiegaj, bo się usmarzysz, przyjacielu.
<Ivan> -Diego porowadzisz nas bezpiecznie ?
<Narrator> - Zaufajcie mi, przyjaciele.
<Ivan> wchodze do trumny


Post został pochwalony 0 razy
Post Nie 15:19, 16 Lip 2006
 Zobacz profil autora
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Sob 4:40, 27 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin